Kai - gołąbki kontra wściekłe kozy

Bananek, bananek - z pielgrzymki kochanek!


Kai, Kai... Wiele o nim mówić. 
Za młodu był gimboateistą. Później przekształcił się w biegającego z racą narodowca, a na koniec został Katotalibem. Nie rusza się z domu bez różańca. Nie używa szlafroka, gdyż jedyny jaki ma nosi na sobie ślady Hell'o Kitty. Osobiście wręczył mu go Reita. Nie nosi także kimona, gdyż jest zbyt mało prawilne. Jako jedyne prawidłowe wdzianko funkcjonuje u niego habit. Funkcjonalny, z kapturem. Czego chcieć więcej?



Kai przyrządzający swoje popisowe gołąbki w winie mszalnym.
Jest też dobrym kucharzem. I nie, nie dlatego, że mając tylko dwa jaja potrafi napełnić brzuch kobiety na dziewięć miesięcy. Umie napełnić brzuszki całego zespołu na dziewięć... minut. Tyle czasu wystarczy by bez uszczerbku na zdrowiu zdążyć zwymiotować całą treść pokarmową. Boi się kóz, szóstek i dzieci.


Kai patrzący na kozę.

2 komentarze:

  1. Świetne!
    Jak to czytałam, miałam bana na twarzy ;]
    Szczerze mówiąc, już sam tytuł zwalił mnie z nóg C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpis pod pierwszym zdjęciem - zabójczy. XDDDD
    Reszta tak samo, Hello Kitty to szatan wcielony, każdy Ci to powie. XD
    Btw. Reita? Nie dziwne - w końcu chyba nawet ma zdjęcie z tą maskotką, haha.
    Łee, też boję się kóz i dzieci, ale szóstki lubię.
    Niech to, a już myślałam, że to przeznaczenie. :/
    Świetne, to najlepsze słowo, zresztą użyte już przez przedmówczynię. ^^

    OdpowiedzUsuń

Skoro już to czytasz, może byłoby warto coś po sobie zostawić? :D