niedziela, 29 listopada 2015

Korozkminy #1 - Męska ciąża

Dobry, dzisiaj nietypowo. A raczej od dzisiaj.

Otóż postanowiłam zapoznać Was, drodzy Pralkowicze, z genezą powstania tego bloga. Mówiąc to mam na myśli wszelkie rzeczy zawarte w fanfickach, które nie dają spać po nocach, przyprawiają o ból głowy, raka czoła, palpitacje serca, rwę kulszo... Dosyć.
Po prostu rzeczy tworzące w głowie lekki alarm, nad którymi być może nigdy się nie zastanawiacie.

A dzisiaj pod magiel idzie...


MĘSKA CIĄŻA.

Ileż to razy zdarzyło się pisać chore roleplaye (tak, mi też) tudzież zabłądzić w internecie... Często kończy się to tak, że patrząc na plakat swojego idola widzisz Matkę Polkę z butelką w jednej ręce, niemowlakiem w drugiej, a na dodatek popychającą wózek nogą obowiązkowo wciśniętą w fikuśne czerwone szpilki.
Chrzanić fakt, że jest facetem.
Pisanie opowiadań daje doskonałą możliwość wyżycia się, pokazania światu tego, co siedzi nam w głowie i absolutnie tego nie krytykuję. Po prostu niektórym pewne rzeczy nie dają spokoju. I do takich osób właśnie należę ja. Do tego wszystkiego swoje trzy grosze dołożył fakt, że moją pasją bez dwóch zdań jest medycyna i kocham uzasadniać wszystko rzeczami przeczytanymi w książkach od biologii, które to przeglądam bardzo szczegółowo. Tak właśnie zaczęła się przygoda z ciążą u mężczyzn.

Ale zacznijmy od podstaw.

Jak prawdopodobnie wie każdy, aby zajść w ciążę potrzebujemy dwóch gamet (komórek rozrodczych), zawierających chromosomy XX i XY. A mężczyzna = XY. Tak więc krzyżówka wyglądałaby iście intrygująco. Jeżeli mówimy o NORMALNYM zapłodnieniu (kobieta i mężczyzna), to mamy po 50% szans na urodzenie się chłopca czy też dziewczynki. Jeżeli połączyłyby się XY i XY zamiast XY i XX, to genotypy potomstwa wyglądałyby tak:
50% dziewczynka, 25% chłopiec i 25%...YY

Otóż to.
Czymże więc jest YY? Tego nikt nie wie. Może po prostu tak rozmnażają się j rockowcy. Może oni wszyscy są YY? Może to po prostu trzecia płeć? Na to pytanie dziś nie (ale kiedyś pewnie tak) będę szukać odpowiedzi.

Po drugie - skoro mężczyzna wytwarza gamety tylko jednego rodzaju, jak miałyby one się ze sobą połączyć?
Odpowiedź jest prosta.
To niemożliwe. A więc dlaczego tak by miało być?
Plemnik składa się z główki, wstawki i witki, ale my zajmiemy się dzisiaj tylko elementem główki odpowiedzialnym za jego wnikanie do komórki jajowej - akrosomem. Zawiera on specjalny enzym umożliwiający właśnie to wnikanie. Ale nie plemnika w plemnik. A więc tę opcję wykluczamy.

No to o co w końcu chodzi?
Jedyną teorią, jaką udało mi się wysnuć przez całe pięć minut napadu weny jest to, że mamy tu przypadek, w którym jeden z organizmów rodzicielskich jest tylko inkubatorem dla zarodka i miejscem zapłodnienia, czyli postać, która uważana jest za matkę ponieważ musi urodzić. To "ojcu" bliżej do kobiety, ponieważ musi on wytwarzać i komórkę jajową i plemniki, które łączą się w organizmie matki czyli takiego fanfickowego uke i zagnieżdżają nie w macicy, a w ścianie jelita grubego. Ot, zaprzeczenie reguły męskiego seme i zniewieściałego uke.

Mamy więc faceta w ciąży. Tego właśnie chcieliśmy. Pozostaje kwestia wypróżniania się delikwenta. Czy jest on zmuszony do rezygnacji z tej czynności przez cały okres ciąży?  Niemożliwe. Dziecko stałoby się rzeźbą z fekaliów. Moim zdaniem zarodek musi wytwarzać hormon odpowiedzialny za zamknięcie większej części jelit, co spowoduje, że ukeś staje się na dziewięć miesięcy jamochłonem. Je i wydala jedną stroną. Kusząco, nieprawdaż?

Warto także wspomnieć, że niemożliwa jest przy takim związku jakakolwiek zmienność genetyczna. To, że dziecko odziedziczy coś po "mamusi" to istny absurd. Równie logiczne byłoby stwierdzenie, że dziecko włożone po narodzinach do pudełka odziedziczy coś po pudełku. Ukeś jest tu tylko pudełkiem.


Jednym słowem - męska ciąża to... No właśnie. Myślę, że wyjaśniłam parę kwestii, nie niszcząc nikomu przy tym za bardzo mózgu.
Żartowałam. Na pewno tak nie jest. Polecam napić się kawy i wyłączyć na chwilę szare komórki...

Nie lepiej po prostu zamienić płeć jednego pana z naszego gejowskiego OTP?
Nie. Przecież mindblow to to, co kochamy, czyż nie? :D



6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Bardziej niż zwykle XD Czyżbym zapomniała ostrzec, że to już prawie koniec internetu? :D

      Usuń
  2. Ok, przyznaję: użyłaś słów, które chciałam jak najszybciej wyrzucić z głowy po dobraniu się do szkolnej encyklopedii...
    Teoretycznie złe wspomnienia wróciły, a mimo to miałam banana na twarzy, kiedy czytałam te rozkminy, tym bardziej, że jestem w trakcie pisania opowiadania, w którym to... zjawisko wystąpiło. XDDDDD A właściwie już sam owoc, (Opasko Reity, właśnie nazwałam głównego bohatera ,,owocem'', ok)... I nawet to, co nabazgrałam na tych niewinnych pięciu stronach się zgadza z Twoją teorią, bo nie trzeba długo myśleć, żeby stwierdzić, że z samego wyglądu ''ojciec'' (czyt. seme) jest bardziej zniewieściały, ale to głównie dlatego, że moja wyobraźnia skończyła się, kiedy próbowałam zrobić seme z ''matki'',czyli bohatera po którym ,,OWOC'' odziedziczył więcej cech, ponieważ jest córką, mimo że jest chłopcem, więc został, no, syrką, bo synem i córką jednocześnie, ale mimo to ma więcej cech córki i tego... No i tym sposobem masz kilka linijek bełkotu w komentarzu, ale w moim niedokończonym krypto-yaoicu jest tego o wieele więcej, mój tata (ten taki prawdziwy XD) mówił, że już tylko reptilian i illuminati w tym opowiadaniu brakuje. ^^''
    Czekam na kolejne rozkminy~! ;'D

    OdpowiedzUsuń
  3. ... Kocham Cię, naprawdę :')
    O, Koroś, tak swoją drogą to widziałam Twój komentarz w filmiku Gonciarza i według mnie po prostu wygrałaś internet tym tekstem. XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beczkowniku <3
      No tak, Hizaki na avku bez wątpienia musiał rzucić się w oczy. Ja się jeszcze wbiję na odcinek! xDD

      Usuń
  4. Wzburzone fale internetu znów wyrzuciły mnie na dziki ląd... Intryguje temat rozrodu bez klasycznego udziału rodzaju żeńskiego i męskiego. I będzie intrygował coraz bardziej. Społeczeństwa będą wciąż coraz bardziej automatyzowane, człowiek wraz z rozwojem techniki i kultury będzie nieuchronnie przekraczał to, co dziś widzimy jako granice, nierzadko nie do przekroczenia, a pojęcie płci przybierze jeszcze bardziej abstrakcyjną dla obecnych nas formę. Męska ciąża? Myślę, że nie będzie prawie żadnych ciąż. Każdy przeciętnie zamożny obywatel wybierze raczej wygodny rozwój pozaustrojowy potomka, samemu (samej) pozostając w pełnej sprawności fizycznej i psychicznej przez cały czas trwania procesu oraz po nim.

    OdpowiedzUsuń

Skoro już to czytasz, może byłoby warto coś po sobie zostawić? :D